Kradzieże w środowisku piłkarskim
Artykuł opisuje przypadki kradzieży w środowisku piłkarskim oraz skutki takiego zachowania.
Piłka nożna / 2024-12-25 17:42:52
Nie tylko piłkarze padają ofiarą kradzieży
Kradzieże w środowisku piłkarskim są niestety zjawiskiem, które nie jest nowością. Istnieją wiele przypadków, kiedy zawodnicy lub osoby związane z klubami próbują dorobić się na skradzionych przedmiotach. Przypadki te zazwyczaj są szybko nagłaśniane i karane, jednak nie zawsze tak się dzieje.
Przypadek z Girondins Bordeaux
Wspomniany wcześniej zawodnik Girondins Bordeaux kradł buty swoim kolegom z zespołu i sprzedawał je w internecie. Szybko został jednak zdemaskowany dzięki donosowi od jego byłej dziewczyny. Mimo to, ostatecznie został jedynie odsunięty od drużyny na jeden mecz i otrzymał grzywnę.
Incydent z Jonathanem Simba Bwangą
Podobną sytuację można odnaleźć w historii polskiego piłkarstwa. Jonathan Simba Bwanga, zawodnik Stomilu Olsztyn, został przyłapany na kradzieży pieniędzy ze skarbonki drużyny. Jego koledzy, potrafiąc zauważyć, że pieniądze znikają, zainstalowali kamery w szatni. Dzięki temu złapali go na gorącym uczynku. Jednak Bwanga nie przyznał się do kradzieży, próbując wymigać się. W efekcie został jedynie ukarany przez klub, a o szczegółach nie poinformowano.
Przypadki z Radomiakiem i Manchesterem City
Jednocześnie niezwykły przypadek miał miejsce w polskim Radomiu. Podczas treningu drużyny Radomiaka, francuski piłkarz Morimakan Diane ukradł klucze do samochodów swoich kolegów z drużyny i przekazał je swoim znajomym, którzy przyjechali go odwiedzić. Ci natychmiast uciekli autami do Francji. Policja szybko ustaliła przebieg zdarzeń i zatrzymała Diane'a za współudział w kradzieży mienia o wartości kilkuset tysięcy złotych. Zawodnik trafił do więzienia na ponad rok i musiał zapłacić grzywnę oraz pokryć koszty postępowania. Auta udało się odzyskać dzięki zamontowanym w nich systemom GPS.
Nie tylko piłkarze są jednak narażeni na kradzieże. Jak pokazuje historia, również personel medyczny zatrudniony przez kluby może okazać się kleptomanem. Przypadek Davida McNally'ego, ratownika medycznego pracującego dla Manchesteru City, jest tego doskonałym przykładem. Przez długie cztery lata regularnie kradł przedmioty z klubu, w tym buty piłkarskie, dresy, torby sportowe, odżywki, plakaty i wiele innych rzeczy. Łączna wartość skradzionego mienia wyniosła blisko pół miliona złotych.
Interesującym zjawiskiem jest też fakt, że McNally nie próbował dorobić się na skradzionych przedmiotach. Sprzedawał je na jednej z platform aukcyjnych po niskich cenach, osiągając jedynie wpływy w wysokości 125 tysięcy złotych. Resztę, a także część skradzionych przedmiotów, zatrzymał dla siebie.
Wpadł dopiero wtedy, gdy jedna z zawodniczek klubu zgłosiła zaginięcie swojego dresu i upierała się przy wyjaśnieniu sprawy. Ochroniarze, sprawdzając konta McNally'ego w mediach społecznościowych i historię jego transakcji, odkryli masę rzeczy związanych z klubem wystawionych na sprzedaż. Natychmiast poinformowano policję, która przeszukała dom ratownika, a McNally został wskazany jako główny podejrzany.
Sprawa ta jest kolejnym przykładem na to, że kradzieże w środowisku piłkarskim są nie tylko problemem zawodników. Każdy związany z klubem może paść ofiarą albo sam stać się sprawcą kradzieży. Dlatego tak ważne jest uważne monitorowanie wszelkich nieprawidłowości oraz podejmowanie odpowiednich działań w celu zabezpieczenia mienia.
Mamy nadzieję, że ten incydent sprawi, że kluby będą bardziej czujne na tego typu zagrożenia i podejmą odpowiednie środki zapobiegawcze, aby uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości.